Strona główna » Kryzys małopolskiej piłki

Piłka w województwie małopolskim to kolebka krajowego futbolu. To tutaj, jeszcze na terenie Galicji powstawały pierwsze kluby piłkarskie tj. Wisła, Cracovia, czy mniej znana Skawa Wadowice. Małopolska piłka wypuściła na salony wielu świetnych piłkarzy, trenerów, sędziów i działaczy. Pieniędzy nigdy nie brakowało. Dziś jest zupełnie inaczej. Jak to wygląda na poszczególnych poziomach rozgrywkowych? 

II liga – Hutnik, Sandecja 

Na “Suchych Stawach” wydaje się, że najgorsze czasy już minęły. Klub po latach tułaczki na poziomie IV i III ligi po wielu latach wrócił na szczebel centralny i nieźle sobie radzi. Rok temu przekształcił się w spółkę akcyjną, a głównym inwestorem została firma Cognor. Hutnik już w tym sezonie chce awansować do I ligi, a wkrótce ma zaprezentować projekt budowy nowego stadionu, który ma spełniać wymogi gry nawet w europejskich pucharach. 

Nie od dziś wiadomo, że w Sandecji dzieje się źle. Kibice już zapomnieli o sezonie, w którym to ich drużyna sprawiła miłą niespodziankę awansując do Ekstraklasy. Te czasy już dawno minęły, bo dziś “Sączersi” toczą ciężki bój o utrzymanie w II lidze. Do tego dochodzą problemy organizacyjne. Zimą z klubu odeszli m.in. dyrektor sportowy Maciej Korzym oraz trener Łukasz Surma. Nowym szkoleniowcem został powracający na karuzelę, Robert Kasperczyk. Jakby tego było mało, Sandecja wciąż nie ma własnego domu. Stadion w Nowym Sączu wciąż nie jest otwarty, więc w klubie mają nadzieje, że mecz otwarcia odbędzie się w II lidze, a nie szczebel niżej. Wiosną Sandecją będzie grać w Niepołomicach. 

III liga – Wieczysta, Wiślanie, Garbarnia, Unia, Podhale 

Sytuację Wieczystej każdy zna. Klub z Chałupnika ma praktycznie nieograniczony budżet, ściąga do siebie kogo chce. Zimą ściągnęli piłkarzy grających w Ekstraklasie, ale czy to przełoży się na rozgrywki III-ligowe? Zeszły sezon pokazał, że to nie jest reguła. Projekt klubu zakłada grę docelowo w I lidze. Wieczysta chce być trzecią siłą w Krakowie, ale do tego bardzo daleka droga. W tym roku ruszy budowa nowego stadionu. Budowa zespołu, który ma zrobić awans ciągle trwa. Czy Sławomir Peszko podoła zadaniu?  

Wiślanie Jaśkowice to beniaminek, ale to nie jest jego pierwszy sezon na tym poziomie. Wydaje się, że w tym sezonie nie będzie miał żadnego problemu z utrzymaniem, a działacze zapowiadają nawet walkę o czołówkę. Drużyna swoje mecze rozgrywa na stadionie w Skawinie, ale za niedługo przeniesie się na nowy obiekt w tym samym mieście. Zobaczymy, w którą stronę rozwiną się Wiślanie, ale na dziś jest to zdrowo zarządzany klub. 

Garbarnia w tym momencie boryka się z ogromnymi problemami. Można powiedzieć, że jest na skraju upadku. Już latem nie było pewne czy w ogóle przystąpią do rozgrywek III ligi. Od strony sportowej wygląda to nieźle, ale to tylko jeden pozytyw. Dalsze losy Garbarni zależą tak naprawdę od miasta. Chodzi o grunty, które mają być przeznaczone pod budowę mieszkaniową na terenie klubu. Mistrz Polski z 1931 roku czeka na rozwój sprawy, ale wygląda to źle.  

Podobnie wygląda to w Tarnowie. Sytuacja w tabeli jest niespodziewanie dobra, bo przypomnijmy, że Unia gra przede wszystkim młodzieżą. Zima nie była spokojna. Z klubu mógł odejść trener, a zawodnicy nie byli pewni swojej przyszłości. W Unii od bardzo dawna brakuje pieniędzy. Miasto na piłkę nożną przeznacza bardzo małe kwoty. Brakuje również nowoczesnego stadionu. To wszystko sprawia, że III liga dla tarnowian jest bardzo droga. Pozytywem jest jednak akademia i jakość wychowanków grających w pierwszej drużynie. 

Wygląda na to, że w Podhalu Nowy Targ pożar ugaszono. Co prawda z klubu odeszło kilku ważnych graczy, ale działacze przeprowadzają inne transfery. Kilka tygodni mówiło się nawet o wycofaniu z rozgrywek z powodu cięć głównego sponsora. Nie zmienia to faktu, że Podhale czeka ciężka droga do utrzymania w III lidze. Jest o co walczyć, bo “Szarotki” na tym poziomie grają już przeszło 10 lat. 

IV liga 

Od zeszłego sezonu po dłuższej przerwie wrócono do jednej IV ligi w Małopolsce. Wcześniej były dwie grupy podzielone na zachód i wschód. Teraz oprócz tego są dwie V ligi, a dopiero potem okręgówki. Okazało się, że dla większości klubów nowa IV liga stała się ogromnym finansowym wyzwaniem. Dużo więcej wydaje się na transport oraz wynagrodzenia dla zawodników. Poziom sportowy oczywiście się podniósł, ale jakim kosztem. Kluby utrzymywane przez prywatnych sponsorów sobie radzą, ale kluby miejskie niekoniecznie. Doskonale pokazuje to tabela. Czołówka może sobie pozwolić na sprowadzanie doświadczonych graczy, a reszta gra przede wszystkim młodzieżowcami. W rundzie wiosennej nie będziemy oglądać na boiskach IV ligi Wierchów Rabka-Zdrój, które wycofały się z rozgrywek przede wszystkim z powodów finansowych. Mówi się jednak, że podobne problemy ma kilka klubów.  

V liga 

Różnica sportowa pomiędzy tymi szczeblami jest raczej spora, ale koszty funkcjonowania podobne. Co prawda oszczędza się na wyjazdach, bo jest ich zwyczajnie mniej i są bliższe, ale jak ktoś chce włączyć się do walki o awans, musi płacić zawodnikom podobne kwoty do tych z IV ligi. Wiślanka Grabie i Karpaty Siepraw już pokazały jak wymagająca finansowo jest V liga, czyli de facto poziom amatorski. W zeszłym sezonie byli w czołówce, a dziś musieli się wycofać z rozgrywek. Dzięki temu, na ten moment w grupie zachodniej na wiosnę będzie rywalizować zaledwie 14 drużyn.  

Piłka w Małopolsce umiera. Co prawda powoli, ale jednak. Coraz więcej klubów amatorskich nie może znaleźć pieniędzy na spięcie rocznego budżetu. Mówi się, że nie ma poważnego futbolu bez piłki amatorskiej. Przecież to na tzw. kartofliskach zaczynają przyszłe gwiazdy. Co zrobić, żeby powstrzymać trend upadków klubów? To już pytanie do baronów zasiadających w MZPN. 

About Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *