Szymon Szydełko – osąd bohatera [NASZ KOMENTARZ]
Szymon Szydełko nie skończył jeszcze „40”, a już można mówić o nim jako trenerze doświadczonym, charyzmatycznym, przeprawionym w boju. Nie ulega jednak wątpliwości, że ostatni czas nie jest dla niego udany.
Obiecujący start
Szydełko to doskonale znana postać na Podkarpaciu. Urodził się w Rzeszowie i tam stawiał pierwsze kroki w „trenerce”. Był związany ze Szkołą Mistrzostwa Sportowego Resovii. Głośniej zrobiło się o nim, gdy razem z podkarpacką kadrą amatorów zdobył srebrny medal w Policach w ramach turnieju UEFA Region’s Cup. Szydełko miał wtedy 32 lata.
Pierwszym poważnym sprawdzianem było prowadzenie Resovii w sezonie 2015/2016 III ligi gr. lubelsko-podkarpackiej. W związku z reorganizacją tych rozgrywek, celem młodego szkoleniowca było z pewnością spokojne utrzymanie. To się udało, bo Resovia z dorobkiem 65 punktów zakończyła zmagania na 3. miejscu i w następnym sezonie występowała w dużo mocniejszej lidze – III lidze gr. IV.
Następny sezon nie był już tak udany, ale nadal można było mówić, że trener Szydełko robił dobrą robotę. Ostatecznie Resovia zajęła 5. miejsce i raczej ani przez moment nie miała większych szans na awans do II ligi. Po tym sezonie Szydełko odszedł z Rzeszowa.
Potem przyjął ofertę strażaka w JKS-ie Jarosław. W rundzie wiosennej drużyna pod jego wodzą spisywała się naprawdę dobrze, ale zakończyło się bez happy-endu. Do utrzymania zabrakło… punktu. Mimo spadku Szydełko szybko znalazł nowy klub. Zatrudnił go beniaminek z Sieniawy, któremu wieszczono spadek, do czasu aż jego sterów nie przejął Szydełko.
Sokół miał lepsze i gorsze momenty, ale koniec końców zajął bardzo wysokie 7. miejsce w lidze, a całokształt pracy Szydełki w Sieniawie można ocenić bardzo pozytywnie. Miał on już na tyle wyrobioną markę na Podkarpaciu, że zaczęły się nim interesować coraz to lepsze kluby.
Pierwsze schody
Po rozstaniu z Sokołem Sieniawa zadzwonił telefon ze Stalowej Woli, która awansowała do II ligi. Był to zupełnie inny rozmiar kapelusza, ale Szydełko nie wahał się ani chwili. Zarówno od jak i drużyna wolno przyswajała te rozgrywki, ale warto przypomnieć fajną pucharową przygodę. Stal pokonała w I rundzie Chemika Police, a potem GKS Katowice po rzutach karnych. Na kolejnej przeszkodzie stanął Lech Poznań i tutaj „Stalówka” nie miała już nic do powiedzenia (0:2), ale 1/8 finału Pucharu Polski to spory sukces zarówno dla klubu jak i samego trenera.
W lidze tak różowo nie było. Po rundzie jesiennej zespół plasował się w strefie spadkowej, ale różnica punktowa była na tyle mała, że pozwolono pracować Szydełce dalej. I słusznie, bo na wiosnę była to już zupełnie inna drużyna. Bardziej pragmatyczna, skuteczna zarówno w ofensywie jak i defensywie. Niestety totalnie zawaliła ostatni mecz sezonu, który decydował o pozostaniu w lidze. Porażka z Pogonią Siedlce przelała czarę goryczy, a na pomeczowej konferencji padły ostre słowa. Po pechowym spadku pozwolono trenerowi budować zespół na III ligę z zaznaczeniem, że ma to być zespół gwarantujący powrót do II ligi. Rzeczywistość okazała się brutalna, bo Szydełko zupełnie nie poradził sobie z tym zadaniem. Po drodze doszły kompromitujące porażki z Wisłą Sandomierz i Jutrzenką Giebułtów oraz remis z Lewartem Lubartów. Przegrana 0:3 z Wisłą Puławy przypieczętowała zwolnienie ze Stalowej Woli.
Na znalezienie nowego miejsca pracy nie musiał czekać długo. Pogrążony w głębokim kryzysie II-ligowy Hutnik Kraków potrzebował kogoś do roli strażaka i z tej roli Szydełko wyśmienicie się wywiązał. Hutnik w rundzie wiosennej był jedną z najlepiej punktujących ekip II ligi i bez problemu się utrzymał mimo tego, że zimą był praktycznie jedną nogą w III lidze.
Niestety następną kampanię Hutnik rozpoczął katastrofalnie, bo od ośmiu meczów bez zwycięstwa. Gdy już Szydełko wygrał to zaraz przegrał i został… zwolniony.
Jeszcze w tym samym roku powrócił na ławkę trenerską. Tuż przed świętami media obiegła informacja o tym, że beniaminek I ligi Górnik Polkowice nie składa broni i zatrudnia… Szymona Szydełko! To była naprawdę nie lada sensacja. Pod jego wodzą Górnik na wiosnę punktował raczej średnio, choć budżet i część kadry pozwalała myśleć o utrzymaniu. Tak się jednak nie stało i po fatalnej końcówce sezonu, Polkowice wróciły do II ligi razem z trenerem.
Przed Szydełko tak jak poprzednim razem przedstawiony został cel powrotu do I ligi z Górnikiem. I co ciekawe przez pierwsze kilka kolejek wydawało się, że to może się udać. Niestety potem przyszła seria ośmiu meczów bez zwycięstwa i Szydełko ponownie został zwolniony. W tym przypadku można mieć zastrzeżenia czy na pewno słusznie. Dzisiejsza postawa Górnika pokazuje, że chyba można było dać mu jeszcze trochę więcej czasu.
Potem Szydełko trochę zasiedział się na trenerskim bezrobociu. Do pracy wrócił w tym roku ratować III ligę dla Podhala Nowy Targ. Szarotki pod jego wodzą grały raczej w kratkę, ale z taką kadrą nie miały prawa spaść. No i nie spadły, ale poprzedni sezon pozostawił niedosyt. Przed trwającym sezonem wydawało się, że Podhale pożegna się z Szydełko, ale ostatecznie obie strony doszły do porozumienia. Nie na długo. W sześciu meczach Podhale wygrało tylko raz, a po blamażu z Avią zarząd Podhala postanowił rozstać się z trenerem.
Nasz komentarz
Czy Szymona Szydełko można nazwać dobrym trenerem? Tak, bo przecież przypadkowe osoby nie mają licencji UEFA PRO. Czy Szymona Szydełko można nazwać bardzo dobrym trenerem? Nie, bo zbyt dużo razy został zwolniony za słabe wyniki. Czy Szymon Szydełko to dobry strażak? Zdecydowanie tak. I myślę, że kolejnym klubem w CV tego pana będzie klub, który będzie potrzebował kogoś takiego jak Szymon Szydełko.